14 stycznia 1993 r. zatonął prom „Jan Heweliusz”. Była to największa morska katastrofa w dziejach polskiej floty handlowej

·

żaglowiec ikona

To była największa morska katastrofa, niezwiązana z działaniami wojennymi, w dziejach polskiej floty handlowej. Nierówna walka promu „Jan Heweliusz” ze sztormem o niespotykanej, przekraczającej 12 stopni w skali Beauforta sile wiatru, zakończyła się rankiem 14 stycznia 1993 r. Życie straciło 55 osób.

Na promie w chwili katastrofy znajdowało się 29 członków załogi i 35 pasażerów. Pomimo zaangażowania w akcję ratunkową niemieckich i duńskich służb ratownictwa morskiego, polskiego statku ratowniczego „Huragan”, niemieckich i polskich śmigłowców, a także jednostek pływających przebywających w tym czasie w rejonie katastrofy, z trudem udało się uratować tylko 9 osób. Ocaleni wspominali, że uderzony w burtę potężnym podmuchem huraganu „Heweliusz” przewrócił się tak szybko, że nie udało się nawet opuścić szalup na wodę.

Niefortunne początki

Prom MF Jan Heweliusz został zbudowany w 1977 roku w Norwegii dla Polskich Linii Oceanicznych. Jednostka o długości niemal 126 metrów, szerokości 17 metrów i nośności 2035 DWT była przeznaczona do przewozu samochodów ciężarowych oraz wagonów kolejowych na trasie Świnoujście – Ystad. Choć jego prędkość wynosząca 16,5 węzła czyniła go wydajnym środkiem transportu, już od pierwszych rejsów okazało się, że statek skrywa poważne wady konstrukcyjne.

Już w 1978 roku prom przechylił się z powodu wadliwego działania zaworów balastowych. W kolejnych latach doszło do sześciu poważnych awarii i pięciu groźnych przechyłów. Szczególnie dramatyczny incydent miał miejsce w 1982 roku, gdy podczas wyładunku cementu w porcie Ystad prom przechylił się o ponad 45 stopni i uderzył w nabrzeże. W ciągu swojej 15-letniej służby jednostka doświadczyła aż 28 poważniejszych wypadków, w tym pożaru, który w 1986 roku zniszczył dużą część nadbudówki oraz pokładu samochodowego.

Kontrowersyjny remont i problemy ze statecznością

Remont „Jana Heweliusza” w stoczni w Hamburgu, przeprowadzony po pożarze, stał się jednym z najbardziej kontrowersyjnych aspektów dotyczących jego późniejszych problemów technicznych i bezpieczeństwa. Decyzja o zalaniu uszkodzonego pokładu 60 tonami betonu była rozwiązaniem doraźnym, ale miała poważne konsekwencje dla stateczności jednostki.

Problemy wynikające z remontu:

  1. Przesunięcie środka ciężkości

    • Dodanie ciężkiego materiału na górne pokłady skutkowało przesunięciem środka ciężkości statku wyżej.
    • Taka zmiana wpłynęła na zmniejszenie metacentrum (czyli odległości między środkiem ciężkości a środkiem wyporu), co obniżyło zdolność statku do samoistnego prostowania się po przechyleniu.
  2. Pogorszenie stateczności jednostki

    • Statek stał się bardziej podatny na przechyły, szczególnie w trudnych warunkach pogodowych.
    • Silne podmuchy wiatru, charakterystyczne dla Bałtyku podczas zimowych sztormów, mogły łatwo wytrącić prom z równowagi.
  3. Zwiększona wrażliwość na przesunięcie ładunku

    • W połączeniu z problemami z odpowiednim mocowaniem ładunków typu ro-ro, przesunięcie środka ciężkości zwiększało ryzyko niestabilności.
  4. Brak dostosowania do nowych wymogów bezpieczeństwa

    • Po remoncie prom nie przeszedł wystarczająco rygorystycznych testów technicznych, które uwzględniałyby zmiany w rozkładzie masy i ich wpływ na zachowanie statku w ekstremalnych warunkach.

Krytyka decyzji remontowych

Wielu ekspertów podkreśla, że remont w Hamburgu był realizowany bez odpowiedniego uwzględnienia długofalowych konsekwencji dla stabilności jednostki. Zastosowanie betonu, mimo że doraźnie rozwiązało problem uszkodzeń, stało się później jedną z głównych przyczyn katastrofy, gdy statek nie był w stanie sprostać wymaganiom ekstremalnych warunków pogodowych.

Czy chcesz, bym rozwinął ten temat, np. o szczegóły techniczne związane ze statecznością statków lub inne konsekwencje takich zmian w konstrukcji jednostki?

 

Tragiczna noc

Katastrofa promu MF „Jan Heweliusz” 14 stycznia 1993 roku to dramatyczne wydarzenie, które na długo zapisało się w historii polskiej floty handlowej. Szczegółowy przebieg tragicznego rejsu ukazuje, jak wiele czynników złożyło się na tę tragedię.

Kluczowe wydarzenia w trakcie rejsu:

  1. Przygotowanie do rejsu i opóźnienie

    • Rejs rozpoczął się z opóźnieniem wynoszącym dwie godziny z powodu naprawy furty rufowej uszkodzonej kilka dni wcześniej w Ystad.
    • Stan techniczny promu już przed wypłynięciem budził wątpliwości, jednak zdecydowano się na rejs.
  2. Warunki atmosferyczne

    • Po wypłynięciu ze Świnoujścia warunki pogodowe były jeszcze stabilne.
    • W nocy sytuacja gwałtownie się zmieniła – sztorm o sile 12 w skali Beauforta, z wiatrem do 180 km/h i falami sięgającymi 12 metrów, był jednym z najpotężniejszych odnotowanych na Bałtyku.
  3. Przechyły i awaria systemu balastowego

    • Prom zaczął przechylać się na prawą burtę. Załoga próbowała opanować sytuację, manipulując systemem balastowym.
    • Awaria zaworów balastowych uniemożliwiła skuteczne niwelowanie przechyłu, co znacząco pogorszyło sytuację.
  4. Sygnał MAYDAY

    • O godzinie 4:37 załoga nadała sygnał MAYDAY, informując o krytycznym przechyle wynoszącym już 30 stopni.
    • Sygnał alarmowy wywołał reakcję jednostek ratunkowych, jednak ekstremalne warunki pogodowe utrudniały dotarcie na miejsce katastrofy.
  5. Przewrócenie się i zatonięcie promu

    • Zaledwie 35 minut później, o godzinie 5:12, prom przewrócił się do góry stępką i zatonął.
    • Zginęło 55 osób (20 członków załogi i 35 pasażerów), co czyni tę katastrofę największą morską tragedią w historii polskiej floty handlowej niezwiązaną z działaniami wojennymi.

Akcja ratunkowa i ofiary

Katastrofa promu MF „Jan Heweliusz” była nie tylko tragiczną stratą w ludziach, ale także ukazała problemy związane z organizacją akcji ratunkowej w ekstremalnych warunkach pogodowych.

Przebieg akcji ratunkowej

  1. Ekstremalne warunki pogodowe

    • Sztorm o sile 12 w skali Beauforta, wiatr wiejący z prędkością 180 km/h i fale dochodzące do 12 metrów znacznie utrudniały działania ratownicze.
    • Warunki te uniemożliwiły szybkie dotarcie do miejsca katastrofy i efektywne prowadzenie akcji ratunkowej.
  2. Udział zagranicznych jednostek ratunkowych

    • Jako pierwsi na miejsce dotarli ratownicy z Niemiec i Danii, wykorzystując śmigłowce ratownicze.
    • Mimo trudnych warunków, zdołali uratować cztery osoby, w tym jedną kobietę. Niestety, dla pozostałych załogi i pasażerów było już za późno.
  3. Opóźniona reakcja polskich służb ratowniczych

    • Polskie jednostki ratownicze rozpoczęły działania dopiero kilka godzin po katastrofie.
    • Decyzje dowództwa ratownictwa morskiego, związane m.in. z oceną ryzyka dla ratowników, były później szeroko krytykowane. Opóźnienie zmniejszyło szanse na uratowanie większej liczby osób, szczególnie w warunkach niskiej temperatury wody.

Ofiary katastrofy

  1. Liczba ofiar

    • Na pokładzie znajdowały się 64 osoby: 29 członków załogi oraz 35 pasażerów (głównie kierowców ciężarówek).
    • Zginęło 55 osób, w tym wszyscy pasażerowie i 20 członków załogi.
  2. Przyczyny śmierci

    • Większość ofiar zginęła w wyniku hipotermii po znalezieniu się w lodowatej wodzie Bałtyku.
    • Trudności z ewakuacją na pokładzie przewróconego promu i brak dostatecznej liczby środków ratunkowych przyczyniły się do wysokiej liczby ofiar.
  3. Ocalałe osoby

    • Uratowano zaledwie dziewięć osób – ich przetrwanie było możliwe głównie dzięki szybkiej reakcji niemieckich i duńskich ratowników.

Kontrowersje i pytania bez odpowiedzi

Katastrofa promu „Jan Heweliusz” była jedną z najtragiczniejszych w historii polskiej floty handlowej. Przyczyny tragedii do dziś są przedmiotem kontrowersji, ale wśród najczęściej podawanych i najbardziej prawdopodobnych wskazuje się:

1. Zły stan techniczny jednostki

Prom miał historię problemów technicznych i usterek.

  • Problemy z konstrukcją: „Jan Heweliusz” był jednostką o nie do końca udanej konstrukcji. Miał znaczne problemy ze stabilnością, szczególnie w trudnych warunkach pogodowych.
  • Uszkodzenia burty: W 1986 roku doszło do pożaru w maszynowni, a w 1987 r. prom zderzył się z nabrzeżem, co uszkodziło jego burtę. W wyniku tego osłabiona konstrukcja była bardziej podatna na działanie sił sztormowych.

2. Niezdatność do żeglugi w ekstremalnych warunkach

Prom, mimo swej konstrukcji ro-ro, nie spełniał wymagań dotyczących bezpieczeństwa w sztormowych warunkach:

  • Nieodpowiednie mocowanie ładunku: Ładunek nie był należycie zabezpieczony, co mogło doprowadzić do jego przesunięcia i pogłębienia przechyłu jednostki.
  • Brak spełniania współczesnych norm bezpieczeństwa: W chwili katastrofy jednostka była przestarzała w stosunku do nowych standardów.

3. Naciski armatora

Według zeznań świadków i załogi, armator wywierał naciski na dowództwo promu, aby realizować rejsy mimo złych prognoz pogodowych.

  • Decyzja o wypłynięciu w rejs w tak trudnych warunkach była ryzykowna i mogła wynikać z presji ekonomicznej.

4. Ekstremalne warunki pogodowe

Sztorm o sile przekraczającej 12 stopni w skali Beauforta, z wiatrem wiejącym z prędkością ponad 140 km/h, był jednym z najpotężniejszych w historii Bałtyku.

  • Siła wiatru i wysokość fal znacząco utrudniały sterowanie jednostką i potęgowały niestabilność promu.

5. Błędy w postępowaniu kapitana

Orzeczenie Izby Morskiej w Szczecinie wskazało na błędy kapitana jako jedną z przyczyn katastrofy:

  • Podjęcie rejsu w niesprzyjających warunkach: Decyzja o wypłynięciu mimo ostrzeżeń o sztormie.
  • Niewystarczające działania stabilizacyjne: Możliwe zaniedbania w odpowiednim balastowaniu i stabilizacji jednostki.
  • Zaniechanie wezwania pomocy na czas: Niektórzy eksperci krytykowali sposób zarządzania kryzysowego na pokładzie.

6. Czynniki ludzkie i systemowe

  • Zawiodły procedury: Zbyt mała liczba środków ratunkowych oraz niedostateczne szkolenie załogi w sytuacjach awaryjnych.
  • Błędy w nadzorze: Niedostateczna kontrola stanu technicznego promu przez odpowiednie organy.

Katastrofa „Jana Heweliusza” była tragicznie złożoną kombinacją błędów ludzkich, technicznych i fatalnych warunków atmosferycznych.

Wrak jako miejsce pamięci

Wrak promu MF Jan Heweliusz spoczywa na głębokości 27 metrów u wybrzeży Rugii – na pozycji 54°36′58″N 014°13′16″E, leży na lewej burcie i jest oznaczony czarno-czerwono-czarną pławą świetlną „JH”. Stał się celem licznych wypraw nurkowych, ale także symbolem niebezpieczeństw, jakie niesie morze. Pomimo upływu lat, wspomnienie o tej tragedii wciąż budzi emocje i przypomina o potrzebie przestrzegania najwyższych standardów bezpieczeństwa w żegludze.

Ostatnia ofiarą Heweliusza był nurek, który zginął 15 lat po zatonięciu (2008 r.), nie wypłynął z wraku.

Ponad 30 lat po katastrofie pamięć o ofiarach MF Jan Heweliusz pozostaje żywa, a niektóre pytania o przyczyny tragedii wciąż czekają na pełne wyjaśnienie.