Kto zdobędzie leżący na dnie Morza Karaibskiego skarb o wartości 20 miliardów dolarów? Chętnych jest co najmniej kilku – rząd Kolumbii przystępuje do prac przy wydobyciu wraku. Jak zawsze, gdy chodzi o naprawdę wielkie pieniądze, obok racjonalnych argumentów pojawiają się emocje. Szacowana wartość ładunku wynosi od 4 do nawet 20 miliardów dolarów (77 mld. PLN!), co czyni wrak „San José” jednym z najbardziej poszukiwanych skarbów na świecie.
Zacznijmy od początku – hiszpański galeon „San Jose”
Galeon „San José” był hiszpańskim okrętem wojennym i handlowym, który stał się sławny zarówno ze względu na swoją konstrukcję, jak i tragiczne losy związane z jego zatonięciem w 1708 roku podczas bitwy z Brytyjczykami.
Zbudowany w 1698 roku statek miał prawie 40 metrów długości i wyporność 1200 ton. Jego uzbrojenie stanowiły 64 działa. Podczas swojej ostatniej podróży z Portobelo w Panamie do Kartageny w Kolumbii hiszpańska flota, w której płynął „San José”, napotkała brytyjską eskadrę okrętów. 8 czerwca 1708 r. doszło do bitwy, podczas której na hiszpańskim okręcie zapaliły się magazyny prochu i zniszczona pożarem jednostka poszła na dno, zabierając ze sobą 600 osób i ładownie wypełnione złotem, srebrem, biżuterią i drogimi kamieniami, zebranymi w koloniach Ameryki Południowej w celu sfinansowania wojen prowadzonych przez Hiszpanów w różnych częściach świata.
Trudno dokładnie oszacować wartość przewożonego towaru, ale badacze twierdzą, że na pokładzie mogło znajdować się około 200 ton złota, srebra i szmaragdów o dzisiejszej wartości 20 miliardów dolarów. Z powodu wartości przewożonego ładunku, „San Jose” zyskał przydomek „Świętego Graala wraków statków”, choć nie brakuje specjalistów, którzy twierdzą, że wartość przewożonych kosztowności jest mocno zawyżona i skarby spoczywające we wraku warte są „tylko” około 4 miliardów dolarów.
Kto naprawdę odnalazł wrak?
Grupa inwestorów ze Stanów Zjednoczonych, działająca pod nazwą Glocca Mora (obecnie grupa zmieniła nazwę na Sea Search Armada) twierdzi, że odnalazła wrak „San Jose” w 1981 roku. Wówczas rząd Kolumbii odmówił podpisania umowy, na mocy której członkowie Glocca Mora mogliby stać się właścicielami części wartości skarbu. Podobno propozycja Amerykanów zakładała, że 65% wartości przedmiotów znalezionych po wydobyciu wraku stanie się własnością kolumbijskiego rządu, pozostałe 35% otrzyma Glocca Mora. Do podpisania umowy nigdy nie doszło, a kolumbijski rząd zabronił grupie Glocca Mora dalszych działań związanych z odkryciem wraku. Następnie kolumbijski parlament przyjął ustawę, przyznającą państwu prawo do całego skarbu, pozostawiając Glocca Mora jedynie prawo do 5% honorarium za znalezienie wraku, które dodatkowo miało być opodatkowane stawką 45%. W tej sytuacji Glocca Mora podała sprawę do sądu. W postanowieniu z 2007 roku sąd najwyższy Kolumbii stwierdził, że skarb zostanie równo podzielony pomiędzy rząd kolumbijski i odkrywców. Członkowie Glocca Mora uznali taki wyrok za niesprawiedliwy i skierowali sprawę do sądu w Stanach Zjednoczonych.
W USA sprawę dwukrotnie oddalono, w roku 2011 i 2015, a rząd Kolumbii poddał w wątpliwość fakt odkrycia wraku przez Amerykanów, twierdząc, że współrzędne podane przez odkrywców, pozwalające na dokładne zlokalizowanie miejsca, w którym spoczywa „San Jose”, wcale nie muszą być prawdziwe.
„San Jose” – tajemnica państwowa
W roku 2015 pojawiła się informacja, że wrak „San Jose” został odkryty przez kolumbijską marynarkę wojenną. Oficjalną informację o odkryciu podał 5 grudnia 2015 roku ówczesny prezydent Kolumbii, Juan Manuel Santos. Kolumbia uznała galeon za część swojego dziedzictwa narodowego, w związku z tym państwo jest konstytucyjnie zobowiązane do ochrony i konserwacji statku wraz z całą jego zatopioną zawartością. Rząd Kolumbii sklasyfikował lokalizację wraku galeonu „San Jose” jako tajemnicę państwową, która nie jest ujawniana do dziś. Taka sytuacja bardzo utrudnia ewentualne postępowania w jakichkolwiek sądach, ponieważ prawdopodobnie podczas rozpraw musiałoby dojść do ujawnienia tajemnicy państwowej, na co prawdopodobnie kolumbijski rząd nigdy się nie zgodzi. Nawet dane dotyczące głębokości, na której spoczywa „San Jose”, są mocno nieprecyzyjne. Niektóre źródła podają, że wrak znajduje się na głębokości 600 metrów. Rząd Kolumbii informował, że marynarka wojenna znalazła statek na głębokości 900 metrów. 300 metrów to jednak spora różnica. Dokładna lokalizacja wraku utrzymywana jest przez rząd w tajemnicy ze względu na… bezpieczeństwo narodowe.
Prace związane z oszacowaniem wartości znaleziska i możliwości jego ewentualnego wydobycia prowadzi Kolumbijski Instytut Antropologii i Historii, będący agendą ministerstwa kultury Kolumbii.
Dyrektor instytutu, Ernesto Montenegro oświadczył, że prowadzone są badania głębokości gleby i morza w celu sprawdzenia metod wydobycia zawartości statku. Sprawujący urząd prezydenta Kolumbii do roku 2018 Juan Manuel Santos oświadczył, że w Kartagenie zostanie zbudowane muzeum, w którym będzie przechowywana część zawartości galeonu.
Obecny prezydent Kolumbii, Gustavo Petro, chce przyspieszenia prac związanych z wydobyciem statku i jego zawartości. Prezydent zlecił ministerstwu kultury podjęcie działań, których efektem będzie wydobycie wraku „San Jose” do zakończenia jego kadencji prezydenckiej, a więc do roku 2026. Sprawa nabrała więc bardzo wyraźnego charakteru politycznego.
Hiszpania wkracza do gry
Oprócz rządu Kolumbii i firmy Glocca Mora, trzecim poważnym graczem w walce o skarb z zatopionego galeonu „San José” stała się… Hiszpania. Hiszpania przypomina, że galeon „San José” był częścią królewskiej floty hiszpańskiej i płynął pod hiszpańską banderą, co oznacza, że formalnie był statkiem państwowym. Na tej podstawie Hiszpania odwołuje się do konwencji UNESCO z 2001 roku dotyczącej ochrony podwodnego dziedzictwa kulturowego. Zgodnie z tą konwencją, statki państwowe, takie jak galeony wojenne, są chronione „immunitetem suwerennym”. Oznacza to, że to Hiszpania, jako państwo-właściciel statku, powinna mieć pierwszeństwo w roszczeniach dotyczących skarbu i wraku.
Jednakże, Kolumbia nie jest sygnatariuszem tej konwencji UNESCO, co oznacza, że nie ma obowiązku respektowania tego międzynarodowego porozumienia. Kolumbia uznaje wrak „San José” za część swojego dziedzictwa narodowego, ponieważ galeon zatonął na wodach terytorialnych Kolumbii.
Hiszpańskie roszczenia nie są jedynie symboliczne – opierają się na międzynarodowych traktatach oraz zasadach, które mogą umożliwić Hiszpanii odzyskanie części skarbów jako dziedzictwa narodowego. Ostatecznie Hiszpania podpisała z Bogotą porozumienie dotyczące jej udziału w znalezisku.
W kolejce do wraku „San Jose” czekają następni
Do grona krajów roszczących sobie prawo do części zatopionego skarbu dołączają inne państwa. Peru i Panama twierdzą, że skarby transportowane na pokładzie galeonu zostały zagrabione z ich terytoriów w czasie kolonialnym, zanim dotarły na statek. W tej sytuacji argumentują, że mają prawo do zwrotu tego, co zostało skradzione z ich ziem.
Boliwia z kolei uważa, że ich obywatele (rdzenne plemię Qhara Qhara) byli zmuszani do niewolniczej pracy w kopalniach, gdzie wydobywano złoto i srebro, które następnie były wywożone przez Hiszpanów do Europy. Zdaniem Boliwii, to ich przodkowie zapłacili najwyższą cenę, a więc mają prawo do rekompensaty za bogactwa, które stanowiły efekt ich pracy.
Wszystko to wskazuje na to, że lista państw zainteresowanych podziałem skarbu może się jeszcze wydłużyć, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że wrak „San José” przewoził bogactwa zdobyte w różnych regionach Ameryki Południowej. Dodatkowo, możliwe są nowe roszczenia, oparte na innych aspektach kolonialnej historii regionu, co czyni kwestię prawną i historyczną wokół wraku niezwykle skomplikowaną.
Wydobycie galeonu z dna przez Kolumbię
Kolumbia nie zamierza ustąpić w kwestii wydobycia wraku galeonu „San José” i planuje rozpoczęcie prac w kwietniu 2024 r.. Choć skarb na pokładzie statku przyciąga uwagę, Kolumbijczycy podkreślają, że głównym celem jest ochrona i zbadanie wraku jako cennego obiektu historycznego. W planach jest wydobycie całego statku do 2026 roku, a następnie staranne zbadanie wszystkich artefaktów. Eksponaty mają trafić do specjalnie utworzonego muzeum poświęconego historii „San José”.
Wydobycie wraku to duże wyzwanie, przede wszystkim ze względu na głębokość, na której się znajduje, oraz wysokie koszty operacji, szacowane na około 70 milionów dolarów. Dodatkowym wyzwaniem będzie rozstrzygnięcie kwestii, do kogo ostatecznie trafią cenne skarby. W 2022 roku Kolumbia opublikowała zdjęcia z wraku, na których widać m.in. złote monety, chińską porcelanę i działa okrętowe.
Prace związane z wydobyciem powierzono kolumbijskiej Marynarce Wojennej, która współpracuje z ministerstwem kultury. Wcześniej odbyły się już cztery misje obserwacyjne z użyciem zdalnie sterowanych pojazdów podwodnych, które dostarczyły cenne informacje na temat stanu wraku i jego zawartości.
Jakie skarby kryje w sobie „San Jose”?
Galeon „San José” przewoził niezwykle cenny ładunek, który od setek lat fascynuje poszukiwaczy skarbów i badaczy. Według przekazów historycznych, w chwili zatonięcia w 1708 roku statek miał na pokładzie około 200 ton srebra, szmaragdów oraz 11 milionów złotych monet. To jednak nie wszystko – w ładowniach znajdowały się również skarby zebrane w południowoamerykańskich koloniach Hiszpanii, w tym ponad 100 stalowych skrzyń wypełnionych szmaragdami, a także miliony złotych i srebrnych monet. Łączna wartość tych bogactw jest dziś szacowana na około 20 miliardów dolarów.
Galeon „San José” był częścią hiszpańskiej floty skarbów, transportując bogactwa z kolonii Ameryki Południowej, takich jak Peru i Boliwia, do Hiszpanii. Zawartość jego ładowni miała kluczowe znaczenie dla gospodarki hiszpańskiej tamtych czasów, co czyni wrak jednym z najcenniejszych znalezisk archeologii podwodnej. Obok złota i srebra, na pokładzie galeonu znajdowały się również rzadkie klejnoty, ceramika oraz inne przedmioty o bezcennej wartości historycznej.
Dodaj komentarz